- Błagam Cię,mam wystarczająco dużo rozpraw jak na jeden raz. - odpowiedział zdenerwowany, a ja tylko powiedziałam mu, że go kocham i szybko się rozłączyłam. Wystarczy odebrać sukienkę Rosie z pralni, kupić Harremu tabletki uspokajające i załapać się pod drodze na jakąś kawę.
Łatwizna.
- Babi? - usłyszałam za sobą i błyskawicznie się odwróciłam.
Proszę, nie teraz.
- Co Ty tu robisz? - rzuciłam niepewnie w stronę blondynki.
- Odstresuje się.
- Ach, po prostu przyjmujesz do wiadomości,że to Hazz wygra? - założyłam ręce na pięści patrząc nieufnie w stronę Taylor.
- Proszę Cię. - roześmiała się w głos. - Jemu nigdy nic w życiu nie wychodzi.
- Nie wychodziło. - poprawiłam ją. - Ponieważ trafił na Ciebie. - odgryzłam się i odwróciłam się na pięcie.
- Do zobaczenia w sądzie! - krzyknęła na głos i jak Boga kocham, poczułam na sobie kilkanaście zdezorientowanych spojrzeń.
IdiotkaIdiotkaIdiotkaIdiotka.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i szybko wysłałam Harremu sms'a o tym,że zaraz będę w domu. Odebrałam ubrania Rosie, w sekundzie wstąpiłam do apteki i błyskawicznie kupiłam kawę i ciastka dla mojej córeczki i męża.
- Znowu się spotykamy. - usłyszałam za sobą niski, męski głos a kiedy się odwróciłam zobaczyłam tych dwóch facetów którzy kilka miesięcy temu mnie ''porwali''.
Nie,nie znowu.
- Czego chcecie? - syknęłam usiłując wsunąć klucze od samochodu w drzwi auta.
- Zupełnie niczego. Musisz po prostu pojechać z Nami.
- Nigdzie się nie ruszam! - krzyknęłam kiedy jeden z nich podszedł bliżej.
- Nie Ty tutaj decydujesz. - zaśmiał się głośno, podczas gdy drugi z całych sił wepchnął mnie do samochodu.
***
- Widziałeś Babi? - zapytałem kiedy Louis wpadł na korytarz. Chłopak pokręcił głową, a ja z niedowierzaniem popatrzyłem na zegarek.
- Zostało piętnaście minut. - rzuciłem panicznie chodząc w tę i z powrotem po korytarzu sądowym. - Niemożliwe,że się spóźni.
- Dzwoniłeś?
- Jasne, nie odbiera.
- Babi?
- A kto kurwa? Boje się,że coś jej się stało. - dodałem szybko, patrząc na bruneta.
- To szaleństwo. Ty musisz tu zostać,ale ja pojadę jej poszukać. - powiedział, a ja pokiwałem głową. Chłopak odwrócił się i już miał odejść, jednak odwrócił się i z nadzieją spojrzał w moją stronę - Daj z siebie wszystko. - uśmiechnął się. - I przedłużaj rozprawę jak długo się da. - skiną głową i opuścił sąd.
- A więc to Taylor was przysłała? - zapytałam, chociaż praktycznie znałam odpowiedź.
***
Patrzyłam przed siebie na dwóch mężczyzn. Siedziałam z tyłu auta, podczas gdy jeden z nich kierował a drugi zajmował miejsce pasażera. Drzwi były zablokowane bez jakichkolwiek szans na ucieczkę.
- Hmm, gdzie jedziemy? - zapytałam, a jeden z nich odwrócił się w moją stronę patrząc z kapryśną miną.
- Zabić Cię. - ryknął, a drugi wybuchnął śmiechem. - Za pięć minut będziemy na miejscu. - dodał szybko puszczając mi oczko.
- On żartuje. - wtrącił facet za kierownicą. - Nie zabijemy Cię, poczekamy do końca rozprawy i spokojnie wrócisz. - parsknął, a drugi głęboko jęknął wyrażając swoje niezadowolenie.
- Własnie tak. - odpowiedział szybko. - Dziś i tego pamiętnego wieczora, kiedy Twój kochaś wrocił poturbowany.
- Dziwka. - syknęłam, a samochód wypełnił się śmiechem.
- I to jaka! Jest taka ostra!
- Jesteś taki obleśny! Fuuj. - skomentowałam szybko czując niesmak, a samochód ustał.
- To tutaj. - rzucił i nagle drzwi odblokowały się. Wysiadłam z auta, poniekąd wierząc,że nic mi nie grozi. Otrzepałam swoje spodnie i stanęłam na równych nogach.
- Naprawdę to zrobiła? - usłyszałam za sobą męski głos i szybko się odwróciłam. To chłopak Taylor. Co ma na myśli?
- Tak. - odezwał się jeden z nich, a ja zmierzwiłam ręką włosy.
- O co chodzi? - odezwałam się patrząc na faceta który też poniekąd wziął udział w akcji ''Odwrócić życie Harrego Stylesa do góry nogami.''
- Chodź ze mną. - rzucił nagle i podszedł do dwóch facetów którzy momentalnie pojawili się przy moich ramionach. Uśmiechnął się i wyjął z tylnej kieszeni portfel wręczając mężczyznom pieniądze, a Ci natychmiast mnie puścili. - Chodź ze mną. - powtórzył a ja z jakiegoś powodu wiedziałam, że mam mu zaufać.
Wsiadłam z nim do auta, a ten w momencie ruszył.
- Dlaczego mi pomagasz? - odważyłam się i zadałam mu dręczące mnie pytanie.
- Skąd wiesz,że chcę Ci pomóc, a nie robię tego dla własnych korzyści?
- Jak na przykład? - dopytywałam, patrząc na chłopaka.
- Jak na przykład odzyskanie prawdziwej Taylor. Tej w której się zakochałem, a nie tej która robi wszystko by zniszczyć życie innego człowieka. - wytłumaczył.
- Och... - wykrztusiłam nagle odwracając wzrok. Chłopak uśmiechnął się i dodał gazu. - Co chcesz zrobić?
- Myślę, że chcę by było jak najlepiej.
- To znaczy?
- Odwiozę Cię do sądu - ty zeznasz zgodnie z prawdą, a ja niestety zeznam przeciw Taylor.
- Przecież ją kochasz... - wyszeptałam patrząc na faceta, który jest chyba najsłodszym człowiekiem świata - oczywiście pomijając Harrego no i może Rosie, ewentualnie córkę mojej - nieważne.
- Dlatego właśnie muszę tak postąpić. W innym wypadku, nie odzyskam jej już nigdy. - spojrzałam na Niego ostatni raz i spuściłam głowę - Ty naprawdę ją kochasz...
***
- NIGDY KURWA W ŻYCIU NIE UDERZYŁEM DZIECKA! - krzyknąłem kiedy czułem, że wszystko wewnątrz mnie się zawala. Ona posądzała mnie o bicie mojej córeczki, mojej Rosie. - Wiesz to bardzo dobrze! - krzyknąłem a twarz Taylor pokryło rozbawienie.
- To prawda. - powiedziała dziewczyna siedząca obok blondyny a ja bezsilnie opadłem na krzesło. Panicznie potrzebowałem Babi, tu i teraz. Potrzebowałam jej oczu, żeby mogła mnie wesprzeć. Posłałem spojrzenie w stronę Louisa, a On pokiwał nieręcznie głową. BOŻE POMÓŻ MI.
- Czy Pan Styles ma jakichś świadków? - starsza kobieta, ubrana w te debilne ubranie zwróciła się do mnie. Spojrzałem na nią. Chłopaki już zeznawali - została Babi jednak niema jej. Spojrzałem na Taylor, i wiedziałem, że Ona coś wie.
- Ja... - zacząłem ale drzwi od sali otworzyły się, a głośny krzyk zwrócił uwagę wszystkich osobników na sali.
- Masz mnie puścić! - krzyknęła i pchnęła mężczyznę wyższego od Niej o co najmniej pół metra. - Chcę zeznawać! - dodała, a ochroniarz na rozkaz sędzi przestał stawiać opory. Wszedł za nią ten kutas - Taylor. Spojrzałem na nią, a Ona ułożyła usta w dzióbek posyłając mi cichego całusa.
- Proszę podejść do barierki. - rzuciła kobieta, a Babi natychmiastowo znalazła się w wspomnianym miejscu. - Więc kim pani jest? Ile ma lat? Czy jest pani spokrewniona, spowinowacona z którąś ze stron?
- Nazywam się Babi Styles. Jestem żoną Harrego. Mam 18 lat, obecnie nie pracuję. - zaczęłam, a kobieta tylko potakiwała.
- Więc co pani wie w tej sprawie?
- Wiem tyle,że Harry w życiu nie zrobiłby czegoś co zaszkodziło by jego córce. Kocha ją ponad życie, gdyby tak nie było - to po co by o Nią walczył?
- Pani Smith też walczy o dziecko, więc też jej zależy. O to pani chodzi?
- To dwie inne rzeczy. - skomentowałam szybko. - Harry robi to z miłości do dziecka, a Taylor chce zniszczyć mojego męża.
- Czy ma pani pewność,że to wszystko prawda? - skinęłam głową i już miałam coś powiedzieć, ale po całej sali rozniósł się donośny głos.
- Potwierdzam. - wszystkie oczy zwróciły się w kierunku chłopaka Taylor. - Wszystko co powiedziała Pani Styles to prawda. - Harry westchnął głęboko, a Taylor z niedowierzaniem patrzyła na biednego chłopaka. Mamy finał.
***
- Harry czy mógłbyś pokroić te pomidory? - zapytała moja mama, a Harry natychmiast znalazł się obok niej, zabierając za zadaną pracę.
- Oczywiście mamo. - posłał jej szeroki uśmiech i zaczął kroić warzywa.
Jesteśmy małżeństwem już od calusieńkich dwóch lat. Dziś wyprawiamy grilla z tej własnie okazji. Wszystko układa się tak jak należy. Co do sprawy sprzed dwóch lat - Harry został prawnym opiekunem Rosie, Taylor nadal jest ze swoim chłopakiem a my spodziewamy się trzeciego dziecka. Nasz dwuletni synek Andie, jest słodkim brunetem z dołeczkami. Rosie chodzi już do przedszkola i wszystko układa się rewelacyjnie. Harry zgodził się by Taylor widywała się z córką w weekendy, oczywiście nie musiał tego robić.
- Czy Ty podrywasz moją matkę? - zapytałam wyciągając z piekarnika kurczaka.
- Ja?! NIE! - wykrzyknął radośnie, a kiedy odstawiłam potrawę wpił się w moje usta. - Po prostu jest wiele powodów dla których ją kocham.
- Co? - moje płuca przestały działać, a ja spojrzałam na mojego męża - Jak na przykład? - zapytałam szybko.
- Pierwszy - urodziła Ciebie. Drugi - wychowała Cię. I Trzeci jesteś tak cholernie piękna.
- Ten ostatni to powód dla którego ją kochasz?
- No tak! Przecież jesteś do Niej tak cholernie podobna!
- Głupku! - pisnęłam a On gwałtownie przyciągnął mnie do siebie.
- Ale tylko Twój.
______________________
HI! Wiem,że macie mnie już dość :)
HAHAHA, PRZEPRASZAM :(
tyle czasu nic niedodawałam, ale ten blog był taki trudny :O
NWM czemu, mimo wszystko.
DZIĘKUJĘ,ŻE ZEMNĄ BYLIŚCIE - JAK ZWYKLE.
BAAAAAAAARDZO WAS KOCHAM.
JEŻELI MOŻECIE ZOSTAWCIE KOMENTARZ- TO DLA MNIE BAARDZO WAŻNE!
AKTUALNIE MAM JEDNEGO BLOGA O LOU -
jeśli jest ktoś zainteresowany - zapraszam.
KOCHAM! ♥
MIŁEGO ŻYCIA! :*:*:*:*:*:*
Czy to już koniec tego blogu?!?! Jeśli tak to po prostu nie wierzę. On był taki świetny. :) a tak na marginesie również czytam twojego bloga o Lou i powiem ci, że bardzo mi się podoba. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńAle sweetaśny rozdział *__*
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec, uwielbiałam to ff :(
No nic, nie będę przedłużać, mam nadzieję że będziesz pisać następne :*
Tez cie kocham i to był wspaniały blog <3
OdpowiedzUsuńWow.. ten blog był ŚWIETNY!!!!
OdpowiedzUsuńAwwwww *.*
OdpowiedzUsuńTen blog będzie czymś, co będę wspominać przez jeszcze długi długi czas <333
Jeden z najlepszych blogów, jakie przyszło mi kiedykolwiek przeczytać <3 Będzie mi go strasznie brakować :*
Teraz nie pozostanie mi nic innego, jak tylko czekać na kolejne rozdziały "First" <3 Chociaż fajnie by było przeczytać dodatkowy rozdział o tym, jak u nich jest kilka lat później :D <3 Przemyśl to :D Byłaby to super niespodzianka :DDD <3 <3 <3 <3 <3
To było...piękne! Tak się cieszę że szczęśliwe zakończenie! Takie kocham najbardziej :3 <3 Szkoda że to już koniec... :(
OdpowiedzUsuńAle przecież nic co piękne nie trwa wieczenie prawda? ;c
Twój blog był jednym z najlepszych jakie czytałam, naprawdę <3
Kocham cię i zaczynam czytać drugie opowiadanie :*
Cudowne zakonczenie.
OdpowiedzUsuńTo bardzo mile co zrobil chlopak taylor.
asdfghjkl piękne booooooooże kochaniuteńki zakończenie jest po prostu takie MEEEEGA słodkie <3 <3 <3 <3 <3 kocham cię i dziękuję, że pisałaś :)
OdpowiedzUsuńMalu
Zajebisty BloG!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńszkoda że zakończyłaś pisać bloga, bo był naprawdę świetny! dziękuje za to że.go pisalas !
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że wygrają te rozprawę :) Od samego początku :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze to już koniec :c
Super opowiadanie, kocham Cię! xx
OdpowiedzUsuń