środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 9.

MUZYKA.

'' Bo jestem tylko człowiekiem...
I krwawię, gdy się przewrócę. 
Jestem tylko człowiekiem. 
Upadam i płaczę. 
Twoje słowa w mej głowie, noże wbite w me serce. 
Podnosisz mnie na duchu, a ja się rozklejam.
Bo jestem tylko człowiekiem... ''


- Harry ja nie wiem co myśleć ! Nie wiem czy mnie kochasz, czy chcesz być ze mną do końca życia, czy w ogóle Ci się podobam,czy... - panikowałam, a Harry w tym czasie wysłał gdzieś małą. 
- Babi. - podszedł do mnie. - Babi uspokój się. - zamknął mnie w swoich ramionach. - Chcę Ci tylko powiedzieć, że nie będę tego od Ciebie wymagał, nigdy. Nie chcę, żebyś zmarnowała swoje życie na kogoś takiego jak ja. - spojrzał mi prosto w oczy. - Lecz jeżeli naprawdę być tego chciała, bo... bo czujesz do mnie cokolwiek, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i uwierz... nigdy przenigdy w życiu nie zraniłbym Cię.
- Hazz. - zaczęłam a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. - Spakuję się... - powiedziałam i wydostając się z jego uścisku minęłam go. Stał tam, osłupiały nie ruszył się ani na krok. Natomiast we mnie coś pękło, i to było coś bardzo, bardzo dużego.
- Babi ! - krzyknął za mną, ale ja nie zbaczałam z trasy, kierowałam się w stronę '' mojego '' pokoju. - Babi stój ! - zatrzasnął mi drzwi, kiedy byłam już u celu. - Co chcesz zrobić ?
- Chcę odejść.
- Wiesz, że na to nie pozwolę prawda ? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Harry, tak będzie najlepiej... - ciągnęłam dalej.
- Najlepiej dla kogo ? Babi kurwa, ja naprawdę coś do Ciebie czuję ! Nie możesz mnie zostawić !
- Harry...
- Zapłacę Ci
- Harry...
- Babi zastanów się.
- Harry,nie chcę Twoich pieniędzy. - odpowiedziałam szybko i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Przecież muszę mu jakoś pomóc...

***
Harry powiedział mi, że znowu gdzieś wychodzi i muszę zająć się małą. Unikałam go jak ognia. Bałam się jego reakcji, bałam się, że to co mów jest nieprawdą, a wszelkie złożone mi obietnice prysną jak bańka mydlana. Bo ile mogło być prawdy w człowieku, który zrobił dziecko innej kobiecie ? Ona go zostawiła, no tak, ale przecież ludzie się zmieniają... Bo zmieniają się prawda ? 
- Rosie chcesz jeść ? 
- Tiaak ! - dziewczynka zaklaskała radośnie w rączki. Uśmiechnęłam się do niej i podnosząc ją z ziemi, zaprowadziłam do kuchni. Posadziłam ją na krzesełku i obierając banana, pokrajałam go w kwadraciki. Kiedy Rosie jadła, ja zajęłam się robieniem kolacji. Dla wszystkich. Gdy tylko Harry wrócił podałam mu posiłek i po prostu uciekłam ? To chyba najlepsze określenie. Rosie pobiegła za mną, więc nie mogłam wywinąć się od dalszych zabaw z dziewczynką. Ostatnio Hazz kupił jej mnóstwo rzeczy, więc kiedyś w końcu trzeba było je przymierzyć. Razem z Rosie, zorganizowałyśmy mini pokaz. Dziewczynka była taka słodka robiąc dzióbek, gdy chciałam na jej usta nałożyć odrobinę szminki. Harry też był obecny. Wszyscy śmialiśmy się i bawiliśmy naprawdę dobrze. Kiedy skończyliśmy nasz pokaz, zabrałam Rosie do łazienki w celu wykąpania jej. Poczytałam jej książkę i tak w ciągu trzydziestu minut, zasnęła. 

***

Byłem w kropce. Wiedziałem to. Wszystko co robiłem, chciałem robić jak najlepiej, ale nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Dobrze wiedziałem, że Taylor nie zależy na dziecku, a jedynie się mści. Tylko za co ? Za to, że zostawiła mnie dla innego ? Przecież to nielogiczne. Ughh. Rosie już spała, a z tego co było słychać Babi brała kąpiel. Chciałem iść i tak po prostu być znowu szczęśliwy, ale to co powiedziała... przyjąłem to za odrzucenie. Czy jej się dziwiłem ? W ogóle. Bo przecież która dziewczyna na świecie, wyszła by za mężczyznę sporo starszego od niej, z dzieckiem i żoną - już niedługo całkowicie mi obcą. Zmierzwiłem ręką włosy i podniosłem się z łóżka. Ruszyłem w stronę regału z książkami w celu zajęcia czymś swoich durnych myśli. Miękki materiał dywanu, pieścił moje nagie stopy, aż do momentu gdy styknęły się z zimnymi panelami. Wziąłem zaczętą wcześniej już książkę i migiem ruszyłem w stronę łóżka. Rzuciłem się na nie, niczym pięciolatek i zatonąłem w lekturze. Po piętnastu minutach spokoju, przerwało mi pukanie do drzwi. 
- Proszę. - rzuciłem szybko, a moim oczom ukazała się Babi. 
- Mogę wejść ? - zapytała niepewnie spoglądając w moją stronę. 
- Tak, tak. - zapatrzyłem się trochę, stała przede mną Babi. Babi była w szlafroku... samym szlafroku. STYLES.KURWA.OGARNIJ.SIĘ. - Chodź bo zamarzniesz. - uchyliłem koc, by dziewczyna mogła spokojnie zająć pod nim miejsce. Spojrzała niepewnie, ale już po chwili siedziała tuż obok mnie, nerwowo bawiąc się swoimi palcami. 
- Hazz, chcę Ci powiedzieć... 
- Nie musisz tego mówić, jeżeli tego nie czujesz. 
- Harry Ty nie wiesz co ja czuję. - stwierdziłam szybko, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. - Chcę... chcę wyjść za Ciebie. - na chwilę poczułem, że wszelka możliwa energia zawładnęła moim ciałem i kazała mi skakać wysoko w górę, ale ogarnęłam się. - Myślałam... myślałam naprawę bardzo dużo... Nie jesteś moim szefem... jesteś kimś więcej. - i w tym momencie po raz pierwszy od początku swojej wypowiedzi spojrzała w moje oczy. Widziałem w nich błysk nadziei. Uśmiechnąłem się tylko kiedy łza wypłynęła z kącika moich ust nie uzgadniając tego ze mną. Uśmiechnęła się i założyła kosmyk swoich pięknych włosów za ucho. Złapałem jej dłonie i drżącymi ustami zacząłem pokonywać dzielącą nas odległość, chwilę później zatopiony byłem w jej pięknych, pełnych i nieziemskich ustach. Gdy tylko skończyliśmy się całować spojrzała  na mnie, a ja mocno ją przytuliłem. 
- Teraz już nikt Cię nie skrzywdzi, masz moje słowo.  


------------------------------------
Szalony Harry ♥ :* Dziękuję za 55 kom ! : * Misiaki kochane ♥ 
Więc z okazji świąt ( już raczej przed niedzielą rozdziału nie będzie )
Chcę Wam życzyć Wszystkiego czego tylko sobie wymarzycie, 
spotkania własnego idola, przytulenia go, ale też znalezienia tej prawdziwej miłości która,
gdziekolwiek teraz jesteście- Cierpliwie na Was czeka ♥ 
Bardzo Was kocham ! :*:* ♥  


piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 8.


'' Nie ma sytuacji bez wyjścia. 
Niektóre tyl­ko spra­wiają więcej bólu, niż człowiek był na to przygotowany. ''

- Rosie ! Babi ! Chodźcie szybko ! - krzyczałem głośno zaraz po wejściu do domu. - Mam dla Was niespodziankę ! - po tych słowach Rosie pojawiła się błyskawicznie. 
- Tatusiu co tam masz ? - zapytała próbując dostrzec co mogę trzymam w małym pudełku z dziurkami.
- Niespodziankę, a gdzie jest ciocia Babi ? - zapytałem dziewczynki, a ta tylko zabawnie wzruszyła ramionami.
- Już jestem. - usłyszeliśmy nagle i od razu na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Mam dla Was prezent. - powtórzyłem.
- Co takiego ? - zapytała zdziwiona.
- To jest Pinki ! - krzyknąłem i błyskawicznie otworzyłem kartonik. W jego środku znajdował się mały piesek o którym zawsze marzyła Rosie. Dziewczynka zaklaskała radośnie w rączki, a ja uklęknąłem przed nią, zrobiła to samo, a zaraz za nami Babi. Brunetka posłała mi słodki uśmiech, a Rosie od razu zaczęła go głaskać.
- Tatusiu on jest głodny ! - krzyknęła, nie przestając drapać go pod brodą. - Baldzo się boi !
- Skarbie nie krzycz, bo wystraszy się bardziej. - uprzedziłem. - Przypilnuj go, a my coś z ciocią wykombinujemy. - dziewczynka tylko radośnie przytaknęła, gramoląc malca na swoje kolanka. Złapałem Babi w talii i poprowadziłem w stronę kuchni, zaśmiała się cicho.
- Styles co Ty kombinujesz ? Nie było Cię tyle czasu.
- Załatwiałem Pinki ! - uniosłem zabawnie ręce w górę, broniąc się zakupem zwierzęcia.
- Przez cztery godziny ?!
- No okej - urwałem. - Byłem u prawnika.
- I czego się dowiedziałeś ? - dopytywała.
- To bardzo zaufany prawnik. - tłumaczyłem. - Ma sporo pracy i wpadnie do Nas dopiero we wtorek.
- Okej. - uśmiechnęła się pocieszająco. - Zrobiłeś małej ogromną niespodziankę. - posłałem jej uśmiech.
- A Tobie się nie podoba ? - zapytałem, robiąc minę zbitego psiaka.
- Lubię tego typu zwierzątka, ale wolę kotki.
- To tak jak ja ! - zaśmiałem się. Babi odwróciła się do mnie tyłem i zaczęła szperać w lodówce. Podszedłem bliżej i od tyłu przytuliłem się do niej. - Co robisz ? - zapytałem kiedy delikatnie wyrwała się z mojego uścisku i zaczęła kierować się w stronę pokoju dziennego.
- Pinki sam się nie nakarmi. - rzuciła zabawnie i nie zbaczając z trasy poszła nakarmić zwierzaka.

***

Dni dłużyły się niemiłosiernie. Czekaliśmy do wtorku, aby w końcu ustalić na czym stoimy. Harry był jednym wielkim kłębkiem nerwów, czasami tracił nad sobą kontrole, ale nie chciał dać po sobie tego poznać. Rozmawiał dużo z Rosie, energicznie pracował i ostatnio nawet poszedł gdzieś ze swoimi kumplami. Może to i dobrze, niech się trochę rozluźni. Wrócił bardzo upity przez co trochę się pokłóciliśmy, ale nie trwało to długo, następnego dnia z rana mnie przeprosił, tłumacząc się stresem i własną głupotą. To już jutro miał przyjść do nas prawnik w sprawie rozwodu i zabiegania o opiekę nad Rosie. Z tego co wiedziałam Taylor bardzo  starała się o pełne prawa do opieki nad dziewczynką. Wyjęłam zieloną koszulkę z szafki, parę jakichś leginsów  i bieliznę na zmianę. Rosie spała, a Hazz  pracował więc tak samo jakby go tu w ogóle nie było. Weszłam do łazienki i zdejmując z siebie ubrania, wzięłam gorącą kąpiel. Strumyki wody spływały po mnie tym samym relaksując moje ciało. Kiedy skończyłam brać prysznic, przesunęłam zasłonę tym samym ukazując moje nagie ciało, i w tym momencie myślałam, że dostanę zawału. 
- Piękna... - wyszeptał stojąc na przeciwko mnie.Stałam tam jak słupo soli przez ułamek sekundy, momentalnie zasłaniając się osłoną wiszącą obok. 
- Harry ! - krzyknęłam na chłopaka. 
- Babi chodź.
- Wyjdź stąd !
- Nie wyjdę.  
- W takim razie ja też nie.
- Oj chodź.
- Spadaj. - chłopak zaśmiał się, ale nie opuścił pomieszczenia.
- Jesteś głupi.
- Wiem, ale tylko na Twoim punkcie.
- Hazz, błagam Cię wyjdź... krępuję się.
- Nie masz czego.
- Hazz błagam.
- Nie ma mowy.
- Więc zamknij oczy.
- Co ?
- Zamknij oczy.
- Okej liczę do pięciu i otwieram. Raz,dwa... - wyleciałam z kabiny jak oszalała, trafiając w rozłożony ręcznik w ramionach Harrego. Wpadłam w niego, a on mocno otulił mnie ciepłym okryciem.
- Idiota. - rzuciłam kąśliwie, ale On tylko się zaśmiał. Cmoknął mnie w czoło i wziął na ręce niosąc do sypialni. - Mam nogi. - upomniałam go.
- I są mega seksowne. - zignorowałam jego komentarz wytykając mu język.
- Oj nie złość się, złość piękności szkodzi.
- Mi już nie zaszkodzi.
- Zdziwiłabyś się.
 Posadził mnie na łóżku i cmokając w policzek wyszedł z sypialni, bez żadnego słowa... ani jednego.

***
Harry od rana chodził nabuzowany, był zdenerwowany. Bardzo zdenerwowany.
- Hazz uspokój się. - przytuliłam się do chłopaka. Odwzajemnił gest. 
- Gdzie jest mała ? - zapytał, patrząc w moje oczy. 
- Śpi. - posłałam mu uśmiech.
- Obudzę ją i ubiorę. 
- Zgoda. - ucałował moje czoło i ruszył w stronę salonu. 
Pobiegłam na górę, budząc dziewczynkę. Przeciągnęła się leniwie. Zabrałam ją do łazienki, następnie wykąpałam i uczesałam. Ubrałam ją zieloną sukienkę i razem zeszłyśmy na dół. Nagle po całym domu rozległ się głośny dzwonek do drzwi. Hazz szybko zerwał się z kanapy i powędrował w stronę źródła dźwięku. Po drugiej stronie stał starszy mężczyzna, jak można było się domyślić prawnik. Harry przedstawił nas sobie, a następnie pokierował w stronę salonu.  Rosie bawiła się lalkami, a mężczyzna zaczął przedstawiać nam naszą pozycję. 
- Zapoznałem się z pańską sprawą panie Styles. Jak na moje oko jest nieźle. - Hazz głęboko odetchnął. - Pani Styles...
- Smith. - poprawił go. 
- Tak. - odchrząknął. - Pani Smith ma bardzo dużą szansę na odebranie panu dziecka, ale nie jest pan jeszcze przegrany jedyne co stoi panu na przeszkodzie... - spojrzał na mnie. - To to, że nie ma pan narzeczonej. Musi pan zrozumieć, że pani Taylor organizując sobie życie z innym mężczyzną, będzie starała się przekonać sędziów, że kocha go i pragnie stworzyć z nim i Rosie pełną rodzinę... czego niestety pan jako singiel nie może jej zagwarantować.
- Kocham ją bardziej niż ktokolwiek inny ! - krzyknął wstając od stołu. 
- I ja pana rozumiem. - zaczął chować papiery. - Wierzę panu na słowo, czego niestety nie zrobi sędzia w pana sprawie. 
- Co będzie kiedy przegram ? 
- To już zależy od pani Taylor, jeżeli zgodzi się na wizyty... na spotkania, będzie pan utrzymywał kontakt z córką. Do dwunastego roku życia będzie musiała mieszkać z pana małżonką a potem będzie mogła wybrać sama.
- Chyba pan sobie żartuje ! - krzyknął. - To jest 8 lat !
- Nie mogę zrobić nic więcej w tej sprawie, takie jest prawo. - Harry usiadł chowając twarz w dłonie. - Będę czekał na pana odpowiedź. Ma pan czas do piątku. Wtedy zaczniemy myśleć. 
- Do piątku ? 
- Tak, włącznie. - mężczyzna pożegnał się z Harrym a ja odprowadziłam go do drzwi. Kiedy wróciłam ujrzałam Harrego tulącego do siebie małą Rosie, nie sprzeciwiała się. Brunet podniósł na mnie swój pełen bólu i bezradności wzrok. 
- Babi... - zaczął, ale ja wiedziałam co chce powiedzieć. I teraz trzeba było postawić wszystko na jednej szalce. Wszystkie za i przeciw, wszytko. Czy mnie kocha ? Czy prawdziwie ? Co jeżeli zależy mu tylko na zatrzymaniu Rosie ? Zmarnować swoje życie tylko po to by zatrzymał swoją córkę ? Tak naprawdę jest mi okropnie obcy, nie jest nikim bliskim... Jest tylko moim szefem. 
- Harry to szaleństwo. 

-------------------------
Noi klapa :O dupny rozdział, wiem wiem ale pisany na szybko ♥ 
dziękuję za 44 komentarze ! : * Kocham WAS bardzo mocno ! :*
Jak myślicie Babi się zgodzi ? No właśnie xD 
40 komm - NEXT :* 





sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 7.

MUZYKA.

'' W tej bez­silności na­wet us­ta nie chcą już szeptać. ''

- Dlaczego mi się tak przyglądasz ? - zapytałam,kiedy po raz wtóry poczułam na sobie wzrok Harrego.
- Bo ślicznie wyglądasz. - wypalił, a na moich policzkach momentalnie pojawił się rumieniec.Kiedy poczułam gorąco spuściłam głowę w dół, co oczywiście nie uszło uwadze bruneta.
- Lubie twoje rumieńce - zachichotał.
- Ja za to nienawidzę. 
- A powinnaś, dodają Ci uroku.
- Uważasz, że jestem urocza ? - spojrzałam, na niego a On tylko słodko się uśmiechnął.
- Jesteśmy na miejscu. - zaparkował przez jakąś naprawdę elegancką restauracją. 
- Łaaał. - otworzyłam szeroko buzię i znowu spojrzałam w stronę Harrego.
- Podoba Ci się ?
- Mhmm. - zamruczałam, a loczek błyskawicznie pojawił się przy drzwiach z mojej strony.
- Mogę prosić pani rękę ? - zapytał, kiedy stanęłam na równych nogach. Uśmiechnęłam się mdławo, w Hazz splótł nasze dłonie. Jego ręka była taka wielka w porównaniu do mojej, to było takie urocze. Kiedy weszliśmy do środka, wszystkie pary oczu skierowały się w naszą stronę. Chłopak objął mnie w talii, i przytulił delikatnie. 
- Nie krępuj się. - wyszeptał cicho, posyłając mi znaczące spojrzenie. 
- Hazz, nie pasuję tu. - chłopak spojrzał na mnie, a ja dopiero w tym momencie skapnęłam się, że na głos nazwałam go Hazz'em. Posłał mi chyba jeden z najpiękniejszych uśmiechów świata i cmoknął przelotnie w czoło. 
- Oczywiście, że pasujesz. - zaczął prowadzić mnie w stronę prawie że pełnego stolika ludzi z wyjątkiem dwóch miejsc, jak miewam czekających na Nas. - Dzień dobry. - Harry przywitał się, ze starszym mężczyzną, uściskiem dłoni a następnie starszy towarzysz ucałował wierzch mojej ręki. Przywitaliśmy się ze wszystkimi przy stoliku, a Harry przedstawił mi całe towarzystwo. Następnie odsunął moje krzesło, bym swobodnie usiadła, i zajął miejsce obok. Wszyscy jedli, ale ja nie byłam głodna. 
- Nie smakuje Ci ? - kobieta około czterdziestu lat zwróciła się do mnie.
- Nie jestem głodna. 
- Och przestań. Tylko mi niemów, że jakaś dieta.
- Nie, nie po prostu nie jestem głodna. - powtórzyłam. 
- Harry, nie daj jej się tak dręczyć dietami, jest taka chuda. 
- Jeżeli będzie głodna, to na pewno coś zje. - posłał jej uśmiech, broniąc mnie. - Dopilnuję tego. 
- Pilnuj, pilnuj, bo niedługo nie będziesz miał za co złapać. - na te słowa prawie się zakrztusiłam. Piłam sok i jak Boga kocham, myślałam, że się w nim utopię. Zaczęłam kasłać, a młody mężczyzna który siedział z nami przy stoliku podszedł do mnie wyciągając rękę.
- Mogę prosić ? - zapytał posyłając mi uśmiech. Spojrzałam przelotnie na Harrego, a On tylko niechętnie pokręcił głową. Spojrzałam na chłopaka i rzuciłam krótkie '' Dziękuję ''. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja wyciągając swoją dłoń w kierunku Harrego zaprosiłam go do tańca. Niezbyt oryginalne, ale zgodził się. Tańczyliśmy wolny taniec, podczas którego cały czas tuliłam się do torsu bruneta.
- Dziękuję i przepraszam. - przerwał nagle ciszę dzielącą nas od kilku minut, ale nie nie była ona niezręczna wręcz przeciwnie, podobała mi się.
- Za co ? - zapytałam zdziwiona.
- Dziękuję za to, że jesteś tu ze mną, a przepraszam... - urwał patrząc mi prosto w oczy. - Że jestem takim dupkiem. - dokończył chwilę później co kompletnie zbiło mnie z tropu.
- Dlaczego tak uważasz ?
- Ne rozmawiajmy już o tym. - niechętnie, ale zgodziłam się, delikatnie przytakując głową. Reszta wieczoru minęła bardzo szybko.

***
Rano obudziłem się pierwszy. Zszedłem do kuchni i postanowiłem zrobić śniadanie. Tak jak przypuszczałem na moje - nieszczęście, lodówka była pusta. Założyłem buty, wziąłem płaszcz do ręki i  chowając portfel w tylnej kieszeni spodni wyszedłem z domu. Zrobiłem ogromne zakupy, kupując mniej więcej ulubione chrupki i sok Rosie. Kiedy wróciłem, Babi była już na nogach a na jej ciele spoczywała moja koszulka. Włosy miała mokre, a z jej kosmyków delikatnie kapały krople wody. Uśmiechnąłem się do niej, a ona niepewnie odpowiedziała tym samym. 
- Cześć młoda. - odstawiłem torby z zakupami na wysepkę kuchenną. 
- Hej Hazz. - odpowiedziała, przejeżdżając dłonią swoje wilgotne włosy. 
- Rosie śpi ? - zapytałem podchodząc bliżej i tuląc ją od tylu. Od razu zamknęła oczy i wtuliła się bardziej. 
- Taak. - odpowiedziała. -Gdzie zniknąłeś tak szybko ? - zapytała, nie odwracając się.
- Myślałem, że śpisz. - rzuciłem.
- Hazz, poczułam kiedy zrobiło mi się zimno. - zachichotałem, a po całym domu rozległ się dzwonek do drzwi. Jak na zawołanie, Rosie zaczęła płakać. 
- Ja otworzę. - zaproponowałem .
- Zobaczę co u Rosie. - posłałem jej  ciepły uśmiech, po czym każdy udał się w swoim kierunku.
Kiedy dotarłem do drzwi zmierzwiłem włosy i zwilżając usta pociągnąłem za klamkę. Moim oczom ukazała się Taylor. Od rana humor mi przyszła zepsuć.
- Czego chcesz ? - rzuciłem zdenerwowany tym, że cały czas mnie dręczy, tym, że zaczęła prześladować Babi i tym, że nie chce dać mojej córce spokoju.
- Rozwodu.
- Alleluja ! - zawołałem głośno.- Nareszcie.
- A wraz z rozwodem mojego dziecka.
- Chyba Ci się pojebało. - skomentowałem szybko. - Nie oddam Ci mojej córki !
- Jest tak samo moja jak i Twoja. - stwierdziła.
- Tyle, że ja jej nie zostawiłem ! - puściły mi nerwy.
- Ja ją urodziłam.
- Beze mnie by jej nie było.
- Teraz będziesz się ze mną kłócił kto w seksie nominował ?
- Przestań. Chcę rozwodu, dostaniesz list od mojego prawnika, masz się stawić.
- Nie fatyguj się. - przerwała mi. - List powinien dotrzeć do Ciebie jutro.
- Nie mogę się doczekać.
- Rozmawiałem z moim prawnikiem. Nie masz żadnych szans.
- Słucham ? - zdziwiłem się.
- To co słyszysz. Rosie jest moja.
- Ja wiedziałem, że Ty głupia jesteś, ale nie że aż tak .
- Zabawne, ciekawe czy też będziesz taki wesoły kiedy Rosie zamieszka ze mną.
- Rosie.Jest.Moja. - wycedziłem każde słowo bardzo dokładnie, tak by ta kobieta w końcu zrozumiała.
- Jeszcze zobaczymy. - trzasnąłem drzwiami, a następnie się po nich osunąłem. Co jeżeli to prawda ? Jeżeli Ona naprawdę mi ją zabierze ? Łzy spłynęły po moich policzkach, a chwilę później obok mnie pojawiła się Babi.
- Hazz co się stało ? - uklęknęła przy mnie obejmując swoimi drobnymi dłońmi moją twarz. Spojrzała mi w oczy, tak głęboko, że poczułem jak wydobywa ze mnie informacje, bezdźwięcznie.
- Zabierze mi ją ! Babi, ona weźmie mi Rosie ! - uderzyłem pięścią o podłogę. Dziewczyna przytuliła mnie mocno, próbując jakoś uspokoić. Potrzebowałem teraz uścisku, pocieszenia. Potrzebowałem jej.
- Nie pozwolę na to Harry. 

------------------------------------
Na początku chcę Wam powiedzieć, że ja NIE nienawidzę Taylor.
 Jest Ona w moim opowiadaniu  czarnym charakterem, ale nic poza tym :)
Dziękuję za wszelkie miłe komentarze ♥ 
35 komm - NEXT :) ♥ 
ZAPRASZAM NA :
PIERWSZY ROZDZIAŁ JUŻ NIEBAWEM ! :*