piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 14.



Zamknęłam delikatnie oczy, a Harry bardziej ścisnął moją dłoń. Pod moimi nogami poczułam gorący, przyjemny piasek. Jesteśmy tu już sześć dni, a z dnia na dzień jest tu coraz magiczniej. Codziennie wychodzimy by podziwiać piękny zachód słońca. Idziemy brzegiem, więc o moje stopy kilkakrotnie chlupocze woda. Wszystko jest takie magiczne... Jest takie bo On tu jest.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę,że jesteś tu ze mną. - powiedział Harry, obracając mną w jego kierunku tak,że stałam naprzeciwko niego. - Jesteś moją jedyną nadzieją. - dokończył i zaczął delikatnie gładzić mój policzek. Kosmyk włosów który opadł kilka sekund temu błyskawicznie znalazł się za moim uchem. Uśmiechnęłam się do mojego męża i biorąc jego dłoń w swoją delikatnie ją pocałowałam.
- Bardzo Cię kocham. - powiedziałam i delikatnie opuściłam nasze dłonie. Kiedy jedna dłoń zamknięta była w uścisku Harrego, swoją własną błądził po moim ramieniu. - Jesteś moim narkotykiem, karmisz mnie dotykiem - potrzebuję Cię. - wyszeptałam a On delikatnie złapał za mój policzek i wpił się w moje usta. Trzymałam swoje ręce na jego klatce piersiowej a On swoje złączone miał na wysokości moich pleców.Przechyliłam głowę tak, by mój mąż miał lepszy dostęp. Zaczął składać na mojej szyi mokre,delikatne pocałunki dając mi tym ogromną przyjemność. Wplątałam ręce w jego włosy, na co delikatnie uśmiechnął się przez pocałunek.
- Jutro musimy wracać. - wyszeptał prosto do mojego ucha drażniąc przy tym jego płatek. Tak, to zdecydowanie nie była myśl którą chciałam  w tym momencie rozważać. Z jednej strony cieszyłam się na powrót do domu i zobaczenie Rosie, ale z drugiej oznaczało to tyle co powrót do codzienności i spraw związanych z Taylor i sądem. - Rozprawa jest w poniedziałek. - spuściłam delikatnie głowę i wtuliłam się w jego ciało.
- Jesteś najlepszym ojcem jakiego znam. - powiedziałam ponownie splatając nasze dłonie.
- Tak bardzo Cię kocham. - powiedział i delikatnie mnie pocałował. - Bardzo. - powtórzył i wziął mnie na ręce niczym pannę młodą. Teraz marzyłam tylko o tym, by do końca życia zasypiać i budzić się właśnie przy nim.
- Chcę, żeby tak było już zawsze. - wyszeptałam cicho i mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

***

- Myślisz,że zabraliśmy wszystko? -Harry posłał mi pytające spojrzenie, wkładając moją kosmetyczkę do ogromnej walizki.
- Raczej tak. - pokiwałam głowa rozglądając się po pokoju. - Mamy wszystko. - powiedziałam a Harry podszedł do mnie i mocno przytulił. 
- Musisz mi coś obiecać. - spojrzał mi prosto w oczy z tą swoją poważną miną. Spojrzałam na niego wyczekująco i kiwnęłam głową na znak,by mówił dalej. 
- Obiecaj mi, że cokolwiek wydarzy się w moim życiu - zostaniesz ze mną. 
- Harry...
- Proszę...
- Obiecuję Ci, że cokolwiek by się nie wydarzyło zostanę z Tobą, by Cię wspierać. Nawet jeżeli nie będziesz mnie chciał zostanę z Tobą. 
- Babi, nie mów tak. 
- Kocham Cię skarbie. - powiedziałam i delikatnie wpiłam się w jego wargi. Godzinę później siedzieliśmy już w samolocie. Wtuliłam się delikatnie w Harrego i odpłynęłam. Mój mąż słuchał piosenek i robił coś na tablecie. Jakieś przelewy czy coś. Kiedy dotarliśmy na miejsce limuzyna już na nas czekała. Starszy mężczyzna zabrał walizkę od Stylesa i zapakował ją do bagażnika. Kiedy siedzieliśmy w aucie, złączyłam nasze palce i zaczęłam się nimi nerwowo bawić. Harrego były takie długie i delikatne. Przejechałam delikatnie po niewielkim tatuażu w kształcie krzyżyka . Harry uśmiechnął się delikatnie i objął  mnie ramieniem. 
- Boisz się? - zapytał patrząc mi prosto w oczy. 
- Nie, dopóki Ty jesteś ze mną. - odpowiedziałam a On pocałował mnie w czubek głowy. W przeciągu kilkudziesięciu minut byliśmy w domu. Odetchnęłam głęboko i nadal trzymając dłoń Harrego weszliśmy do środka. Takiego widoku to ja się nie spodziewałam. Uśmiech momentalnie znikł z moich ust. Matka Harrego stała do nas tyłem tuląc się do jego ojczyma, a Gemma siedziała na fotelu płacząc. 
- Umarł ktoś? - Harry posłał wszystkim pytające spojrzenie. Momentalnie wszystkie pary oczy skupione były na Nas. 
- H-harry... - matka Harrego podeszła bliżej niego, lecz w połowie drogi się zatrzymała. 
- Taylor tu była. - powiedziała Gemma, a ja poczułam jak dłoń mojego męża dosłownie miażdży moją. 
- Gdzie.Jest.Moja.Córka. - wysyczał przez zęby a ja pisnęłam z bólu jaki odczuwałam. 
- Ona... zabrała ją... - widziałam jak oczy Harrego robiły się ciemne. Mięśnie jego ciała momentalnie się napięły. 
- Oddaliście jej moje dziecko?! - Harry patrzył na nich zabójczym wzrokiem. Przyrzekam,ze jeżeli mógłby nim zabijać - byłyby ofiary. 
- Nie-nie-mogliśmy zrobić... Harry zroz...
- Milcz. - przerwał jej, a ja delikatnie złapałam za jego ramię, chcąc go chodź trochę uspokoić. 
- Harry... - syknęłam przerażona. 
- Jedziemy. - rozkazał i dosłownie siłą wepchnął mnie do samochodu. Spodziewałam się najgorszego - jednak na to co zobaczyłam później, nie byłam przygotowana. 


______________________
Hej Misie! x 
Ogłoszenia parafialne - wprowadzam zasadę 
25 komentarzy - następny rozdział. 
I odwołuję zasadę z czwartkiem. Są wakacje i serio się nie wyrabiam.
Przewiduję na tym blogu ok 2o rozdziałów i END
tylko nadal myślę czy Happy czy Sad END :) x
HAHAHA Kocham Was bardzo mocno! x  
Być może coś pojawi się na początku tygodnia! x :*:*:*


piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 13.

MUZYKA. są sceny + 18, możecie spokojnie ominąć notkę. 

Babi dosłownie zasnęła mi na kolanach a ja - jako dobry mąż, wziąłem ją na ręce i zacząłem kierować się w stronę naszej sypialni. Kiedy dotarliśmy na miejsce, całe pomieszczenie było w świeczkach, starałem się ale chyba nici.
- Jesteś taki silny. - zamruczała cicho, chwilę później chichocząc.
- Nie śpisz? - zapytałem patrząc w jej duże oczy. Są piękne - najpiękniejsze.
- Nie chciało mi się iść. - powiedziała zabawnie i ułożyła swoje usta w dzióbek, wymuszając tym samym pocałunek ode mnie. Zrobiłem to z przyjemnością, zawsze to robię. Uśmiechnąłem się do niej i postawiłem ją na ziemi. Otworzyła szeroko swoje oczy mierząc dokładnie każdy szczegół.
Harry mistrzu! - moja podświadomość dodawała mi otuchy. Babi podeszła do mnie bliżej i mocno wtuliła się w moją klatkę piersiową. Uniosłem delikatnie jej podbródek, a ona gwałtownie wpiła się w moje usta. Uśmiechnąłem się przez pocałunek myśląc o ''takiej'' Babi której nie znałem, a dopiero poznawałem. I tak jak zawsze i wszędzie - podobała mi się ona. Czułem się taki cholernie szczęśliwy. Wszystko we mnie próbowało wyskoczyć i zacząć tańczyć taniec zwycięstwa. Wszystko, wliczając w to te stado motyli które błądziło po moim brzuchu. Jest zdecydowanie idealnie.
- Spokojnie Kopciuszku. - zaśmiałem się kiedy oboje się od siebie oderwaliśmy by zaczerpnąć trochę powietrza. Ujrzał na twarzy mojej żony smutek? - Skarbie, coś nie tak? - zapytałem zmuszając ją by na mnie spojrzała, lecz ona uparcie wlepiała swój wzrok w ziemię. Kiedy jednak obdarzyła mnie swoim spojrzeniem nie umiałem odczytać z wyrazu jej twarzy nic. - Wszystko w porządku? Żałujesz tego co zrobiłaś? - cholera jak ja bałem się jej odpowiedzi. Pomiędzy naszymi ciężkimi oddechami, towarzyszył mi też niepokój przed tym co powie. Jeżeli odpowie twierdząco umrę - kurwa przyrzekam, że pójdę się powiesić. - Babi... - ponaglałem ją ale Ona tylko posłała mi słaby uśmiech, kompletnie zbijając mnie tym z tropu.
- Jak mogłeś tak pomyśleć? - zapytała łamiącym się głosem. - To co się teraz dzieje... jestem najszczęśliwszą osobą na tej ziemi. Każdego dnia dziękuję Bogu, że mam Ciebie, Rosie - że mam rodzinę.
- Skarbie, więc w czym jest problem? - zapytałem kompletnie zdezorientowany. Skoro była szczęśliwa z tego co zrobiła to dlaczego na jej twarzy gościł smutek?Nic już nie rozumiałem.
- Boję się, że jeżeli szczęście tak szybko przyszło, może równie szybko odejść. - spuściła wzrok a ja ponownie złapałem za jej podbródek zmuszając by na mnie spojrzała.
- Babi, całym sercem będę próbował codziennie oświetlać Twoje życie szczęściem, miłością wszystkim czego będziesz potrzebowała. Sprawię, że będziesz czuła się bezpiecznie w każdym zakątku świata, ponieważ jesteś teraz największą częścią mojego serca. - na te słowa gwałtownie wpiła się w moje usta.
- Jestem gotowa Harry... - wyszeptała cicho, prosto do moich ust.
- Co?
- Jestem gotowa. - musnęła dolną część mojej wargi, robiąc to chyba najseksowniej na świecie, co zwaliło mnie z nóg.
- Chcesz,żebym był Twoim pierwszym? - zapytałem nie odrywając od niej swojego wzroku.
- I ostatnim. - dokończyła szybko, patrząc mi prosto w oczy. - Na zawsze.
- Na zawsze. - powtórzyłem i ponownie wpiłem się w jej usta. Owinęła ręce wokół mojego karku, a ja złapałem ją za uda tym samym unosząc do góry. Nie odrywając swoich ust od ust Babi zaniosłem ją do łóżka. Kiedy położyłem ją na posłaniu, obje ręce położyłem na wysokości jej głowy, podpierając swoje ciało. Zachłannie odwzajemniałem pocałunki mojej cudownej żony. Położyłem dłoń na jej piersi delikatnie ją masując. Uśmiechnęła się na to chyba''miłe'' uczucie. Chwilę później Babi, była zakłopotana moją koszulą która nie chciała jej odpuścić. Zabawnie zmarszczyła nosek, kiedy sam zdjąłem ją górą.
- Popsuta jakaś. - rzuciła a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Zdecydowanie. - potwierdziłem i obróciłem nami tak, że teraz to ona była na górze. Jednym zwinnym ruchem zdjąłem z niej top od jej dwuczęściowej sukienki, i w cholerę się uśmiechnąłem kiedy dostrzegłem się, że stanik ''nie wyglądał'' przy tej sukience dobrze. Uśmiechnąłem się do niej kiedy przyłapała mnie na podziwianiu jej ciała.
- Harry... - spojrzała mi prosto w oczy. - To mój pierwszy raz. - wyszeptała prawie niedosłyszalnie. Wiedziałem to, mówiła mi.
- Mój też. - rzuciłem a Ona uśmiechnęła się szeroko.
- Nie żartuję... ja, nie wiem co robić. - spojrzałem na nią z uśmiechem. Boże jak ja kochałem tą jej ''skromność''.
- Zajmę się wszystkim. - wyszeptałem do jej ucha drażniąc przy tym jego płatek. Zadrżała. - Sprawię,że zapamiętasz to do końca życia. - wysapałem i począłem składać  na jej szyi ścieżkę pocałunków prowadzącą prosto do jej dekoltu. - Jesteś idealna... Do ostatniego włosa na twojej idealnej głowie. - zachichotała słodko i oddała mój pocałunek.

*Perspektywa Babi*
Moje ciało przeszywały wszelakie dreszcze. Dreszcz przyjemności, uznania, szczęścia i zażenowania? Kiedy podziwiałam idealne ciało Harrego, czułam się jak sierota. W głowie miałam myśli o tym jak wyglądał pierwszy raz Harrego i Taylor. Była lepsza? Bardziej doświadczona?
Pewnie,ze była. - moja podświadomość postanowiła być przeciwko mnie. Harry zjeżdżał ze swoimi idealnie delikatnymi pocałunkami coraz niżej i niżej aż dotarł do celu. Zdjął moją biała bieliznę i oblizując dwa swoje palce włożył je we mnie. Pisnęłam z bólu i przyjemności jaką poczułam. Owinęłam nogi wokół jego klatki i gwałtownie wbiłam swoje paznokcie w jego plecy, zostawiając po sobie czerwone szramy. Ponownie obrócił nami tak,że to ja byłam na górze Styles pozbawiony był już swoich galowych spodni więc jedyną barierą między mną a moim mężem były bokserki. Drżącymi rękoma pomogłam mu je ściągnąć, a moim oczom ukazał się jego członek.
- Babi tak cholernie pragnę Cię poczuć. - wysapał mi do ucha, obdarowując je pocałunkami. Schyliłam się nad nim ocierając swoją klatką piersiową o jego. Złapałam za jego członka i delikatnie zaczęłam go masować. Harry jęczał prosząc o więcej. Dawałam mu przyjemność?
- Jesteś gotowa? - zapytał ledwo dosłyszalnie a ja jedynie pokiwałam twierdząco głową. Delikatnie wbił się we mnie a ja jęknęłam z przyjemności jaka zagościła w moim ciele. - Jesteś taka ciasna. - zaśmiał się zagłuszając moje krzyki pocałunkami.
- To ty jesteś taki duży. - wysapałam i dopiero po chwili doszło do mnie co tak naprawdę powiedziałam. Harry chyba zobaczył moje zakłopotanie bo zaczął się śmiać.  Poruszał się coraz szybciej, wysyłając mnie tym samym do kosmosu. Jakie to było cudowne. Był taki delikatny a zarazem gwałtowny - był idealny.
- Babi mów do mnie. - wysapał gwałtownie, przesuwając swoje ręce z moich bioder w okolice pośladków.
- C-co? - wykrztusiłam myśląc,że się przesłyszałam.
- Mów do mnie. - powiedział bardziej zrozumiale niż poprzednim razem. Dobra w sumie co mi szkodzi? I tak już się bardziej nie zbłaźnię.
- Jesteś taki seksowny kiedy dajesz mi przyjemność...- urwałam patrząc jak szeroko się uśmiecha. - Taki duży... Jesteś całym moim światem, osobistym promieniem w moim tunelu. - mówiłam pomiędzy jękami i gorącymi pocałunkami. - Jesteś po prostu wszystkim co mam. - dokończyłam ostatnimi resztkami sił, a moje ciało zalała fala przyjemności. Przeżywałam teraz swój własny osobisty kosmos - z moim mężem. Osobistym mężem. Opadłam na łóżko obok Harrego ciężko dysząc, a On objął mnie ramieniem. Jego oddech również był ciężki i nieunormowany. Opadłam na jego klatkę piersiową słysząc bicie jego serca.
- Ono bije Tylko dla Ciebie...


____________________
Siemka! x Tak wiem, macie mi za złe - obiecuję coś,ale jak zwykle dupa.
 Czuję się źle z tym, że znowu się nie wywiązałam + dałam ten okropnie dupny rozdział -,- < nie umiem tego pisać>  ale są wakacje i tak strasznie piękna pogoda, że aż grzech nie skorzystać. 
Okej :)
Dzięki za komentarze i postaram się bardziej nie nawalać. 
Lots of Love ♥ 





czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 12.


- Chodź ze mną. - Gemma podaje mi rękę, kiedy ja kieruję się w stronę stolików po jednym z tańców.
- O co chodzi? - pytam,ale ona nie odpowiada. Dziewczyna ciągnie mnie w bliżej nieznanym mi kierunku.
Nagle znajdujemy się na zewnątrz, dziewczyna kieruje się w stronę limuzyny a ja ciągle podążam za nią.
- To jakiś żart? - pytam, a Ona tylko mnie ucisza. Kiedy wsiadamy do samochodu, patrzę na Nią zdezorientowana. - To podchodzi pod uprowadzenie. - mówię a Ona parska śmiechem.
- Wszystko jest w porządku. - mówi posyłając mi swój uśmiech. Auto rusza a ja postanawiam się już nie odzywać. W momencie w którym samochód się zatrzymuje, rozpoznaję nasz dom.
- Przyjechaliśmy do domu? - pytam, a Ona ponownie mnie ignoruje i wychodzi z samochodu uporczywie czekając aż powtórzę jej poczynanie. - Ekhem? - staję naprzeciwko dziewczyny z założonymi rękoma.
- No chodź. - pośpiesza mnie i ponownie łapie za moją dłoń. Czy to jest jakiś żart? A może to nie Gemma? Tylko jakiś facet przebrany za nią, który chce mnie zgwałcić i uprowadzić.
- Kim jesteś? - pytam i wyrywam swoją dłoń z uścisku ''kogoś''. Ten ktoś zaczyna się śmiać i patrzy na mnie wymownie.
- Hej, jestem Gemma, jakieś cztery godziny temu wyszłaś za mąż za mojego brata. Miło mi Cię poznać. - podaje mi rękę, ale ja ją cofam.
- Gdzie idziemy?
- Och, myślę, że to Twój dom. - no jasne. - Okej, okej. Tylko pytam. Pewnie nawet nie zauważą,że zniknęła panna młoda - nie przejmuj się.  - mówię jej ale ona znowu mnie ignoruje. Wchodzi do domu a ja natychmiastowo zdejmuję te wysokie obcasy. Ulga.
- Nareszcie w domu. - mówię i opadam na pierwszy lepszy fotel.
- Nie na długo.- mówi i znowu ciągnie mnie na górę.
- Czy my jesteśmy w ukrytej kamerze? - pytam a dziewczyna parska śmiechem.
- Naprawdę lepiej by było gdybyś siedziała cicho. - mówi i w dalszym ciągu kieruje się w stronę naszej sypialni. - A teraz zamknij oczy. - poucza a ja patrzę na nią wymownie.
- Co?
- No zasłoń. - pośpiesza i tak robię. Kiedy otwierają się drzwi od naszej sypialni do moich nozdrzy dochodzi zapach świeczek. - Możesz otworzyć. - instruuje, a ja ją słucham.
- Jezu Chryste.

***
Nigdzie nie widzę Babi więc chyba wszystko idzie zgodnie z planem. Tak, jest genialnie. Moja matka podchodzi do mnie więc jestem zmuszony tańczyć z nią setny raz. 
- Mamo nie płacz. - mówię patrząc na nią z uśmiechem. - Przecież nic się nie dzieje. Już raz brałem ślub. - ścieram pojedynczą łzę z jej policzka. Moja matka nigdy nie należała do tych ''uprzedzonych'' wszystkie prawdy które miała, skrywała dla siebie. Wiedziała, że Taylor nie jest idealną kandydatką dla mnie, ale to było zwyczajne zauroczenie i trochę przymus, bo Rosie była w drodze. - uśmiecham się sam do siebie na swoje głupie myśli. 
- Wiem synku... po prostu martwię się o Ciebie, nie chcę, żebyś znowu musiał przez to wszystko przechodzić. - mówi cicho, a ja mocną ją do siebie tulę. 
- Teraz jestem pewien. - mówię i całuję ją w czoło. Kobieta posyła mi uśmiech a piosenka się kończy. Ostatni raz mocno ją przytulam i moja rodzicielka odchodzi w stronę stolika. Poluźniam lekko krawat i  poprawiam szybkim ruchem dłoni swoje włosy. Kieruję się w stronę wyjścia, by już za chwilę pojechać do mojej Babi. 
- A teraz na środek poprosimy parę młodą. - :O :O :O Co? 
- O kurwa. - zagryzam wargę i po cichu próbuję wymknąć się z sali. 
- Na środek sali kierowałabym się tędy. - cholera. 

***

- Jest cudowna. - mówię i delikatnie gładzę materiał biało-czarnej  sukienki.
- Wyglądasz olśniewająco. - patrzę na Gemmę i delikatnie ją przytulam. 
- O co tutaj chodzi? - siadam na skraju łózka. 
- Myślę,że to wyjaśni Ci Twój mąż. - mówi i szeroko otwiera drzwi, dając mi do zrozumienia, że musimy iść. Kiedy schodzimy na dół moim oczom ukazuje się nikt inny jak Harry Styles.
- Ty wariacie! - krzyczę a On rozpościera swoje ramiona i czeka aż go przytulę. Chwilę później jestem już w nich zamknięta, a On okręca nami co najmniej pięć razy wokół własnej osi. 
- Też Cię kocham. - mówi i całuje mnie czule w usta. - Chodź, przed nami długa droga. 
- Dokąd? - pytam a On delikatnie obejmuje mnie w tali. - Najpierw to my musimy wrócić na wesele.
- Co? - pytam zdziwiona. 
- Ledwo udało mi się stamtąd uciec. 
- Zaraz a gdzie jest Rosie? - pytam patrząc na Harrego, który ewidentnie jest rozbawiony. 
- Mam wszystko pod kontrolą żonko. 
- Harry? - odwracamy się w stronę Gemm, która macha dwiema karteczkami - to chyba bilety.  
- Prawie wszystko. - chłopak śmieje się i zabiera siostrze ''przepustki do szczęścia''. 

***

Kiedy wchodzimy na salę, w momencie wypełniają ją wiwaty i krzyki. Harry uśmiecha się do mnie i prowadzi na  środek sali. Puszczają wolną muzykę a ja razem z moim mężem zaczynamy tańczyć.
Ciągle całuje mnie w usta. To takie słodkie. Kiedy piosenka się kończy moja mama robi odbijankę i Hazz zaczyna tańczyć z teściową. Szalony. Do mnie podchodzi mój tato.
- Cudownie wyglądasz. - mówi i posyła mi przyjemny uśmiech.
- Dziękuję. - odpowiadam mu tym samym.
- Wiesz, że jestem szczęśliwy kiedy ty jesteś, ale jeżeli On coś Ci zrobi - po prostu go zabiję.
- Tato spokojnie. - zaczynam chichotać jak wariatka. - Harry jest normalny. - zapewniam go. Reszta tańca mija szybko. Chwilę później już jestem zamknięta w objęciach mojego męża.
- Mam być zazdrosny? - pyta i patrzy na mnie wyczekująco.
- Dlaczego? - pytam patrząc w jego zielone oczy.
- Dzisiaj stanowczo spędziłaś więcej czasu z kimś kto nie był mną.
- Tak, dużo było tych ktosiów.
- O tym mówię! - Harry całuje mnie szybko w usta co ja szalenie szybko odwzajemniam. Mój mężczyzna bierze mnie na ręce i wynosi z sali która znowu wypełniona była krzykami.
- Co Ty robisz? - pytam kiedy dosłownie wkłada mnie do limuzyny.
- Wcielam plan w życie. - mówi i ponownie mnie całuje. - Wyjeżdżamy na wakacje żonko. - uśmiecha się i ręką poprawia swoje włosy.
- Dokąd?
- Na Mauritius. - mówi a ja otwieram szeroko buzię.
- Jesteś aniołem. - mówię i ciągnę go za krawat w swoją stronę tak, że nasze usta się spotykają. Całuję go szybko i namiętnie.
- Staram się. - szepcze pomiędzy pocałunkami. Odpycham go delikatnie na fotel limuzyny i siadam na nim okrakiem.
- Jesteś tylko moim aniołem. - mówię i ponownie wpijam się w jego usta. - I lepiej żeby tak zostało.

__________________________
Hi! x Co tam rodzinko?
Wpadam do WAS z romantycznym Stylesem ♥ 
Lubię to! haha <3
 No i tak - skoro są wakacje rozdziały będą dodawane co tydzień w czwartek! <3 
Pasuje? :) haha. 
oczywiście ilość komm, też będzie brana pod uwagę <3
No to co? DŁUGICH, SZALONYCH I NIEZAPOMNIANYCH WAKACJI <3
+ DODAŁAM NOWĄ ZAKŁADKĘ Z MOIMI BLOGAMI
---> KLIK ♥ KLIK ♥ KLIK ♥ <---